Sny, koszmary...
Urlop minął mi tak jakoś średnio... To znaczy miło było oczywiście, fajnie się ze wszystkimi znowu zobaczyć, ale obyło się bez żadnych rewelacji. W zasadzie może to nawet lepiej, bo przynajmniej było spokojnie...
Stuart nie daje o sobie zapomnieć. I może nie robi tego specjalnie, ale mimo wszystko... Po prostu mnie chłopak nachodzi w snach! Dwa razy mi się ostatnio przyśnił i potem oczywiście naszły mnie przeróżne rozmyślania na jego temat. I po co? Nie wiem po co... Chyba po to żeby znowu było mi smutno... Wczoraj w samolocie, słuchając muzyki, usłyszałam smutną piosenkę i prawie się popłakałam... nie mam pojęcia dlaczego... Przecież to wszystko skończyło się tak dawno temu.... W marcu, o ile dobrze pamiętam... I nie rozumiem dlaczego nadal mi smutno. Taki ze mnie dupek po prostu... Ale tak już musi być chyba... Bo przecież kiedy się spotykałam z Deanem, też cały czas myślałam o Stuarcie.... Niby nie do końca wporządku, ale ja tylko o nim myślałam i za nim tęskniłam... Dean za to bzykał na boku tą swoją biedną koleżankę, która jest na tyle głupia żeby mu wierzyć... Więc chyba moja tęsknota za Stuartem nie była czymś złym...
Aha, no i Dean też mi się dzisiaj przyśnił... Nie było mi smutno z tego powodu oczywiście, ale dlaczego oni wszyscy mnie tak nawiedzają??? Co ja takiego złego zrobiłam??? Mam już dosyć ich wszystkich i naprawdę nie mam ochoty o nich myśleć, więc z jakiej racji oni mi się śnią???
Dodaj komentarz