Let's make babies!!!
Znalazłam nową pracę. W końcu. To znaczy w końcu się wzięłam za szukanie, no i udało się. Zaczynam w poniedziałek i mam nadzieję, że mi się spodoba. Nawet jeszcze nie wiem do końca co będę tam robiła. Póki co, wiem, że będę spędzać 9 godzin dziennie w biurze, przy komputerze (mam nadzieję, że nie cały czas przy kompie, bo to przecież oszaleć można). Pójdę w poniedziałek i się dowiem. Pani w recepcji chyba mnie nie polubiła, bo troszkę niemiła dla mnie była, kiedy przyszłam na rozmowę, ale to nic. Nie mam zamiaru się nią przejmować.
Poza tym zmieniłam kolor włosów. Na brąz (tak mniej więcej), bo ile można być blondynką? 23 (no już prawie 24) lata z jasnymi włosami mi wystarczą, czas na zmiany!
Wczoraj wieczorem odebrałam Dominikę z lotniska. Fajnie. Dzisiaj jedziemy razem na zakupy a wieczorem na imprezę. W ogóle dzisiaj mam tyle rzeczy do zrobienia, a dzień taki krótki... Z czegoś chyba będę musiała zrezygnować. Najgorsze jest to, że teraz mi się nudzi, ale jest za wcześnie żeby robić cokolwiek z tych rzeczy, które mam na dzisiaj zaplanowane. Idę dzisiaj do optyka. Może idę, to zależy o której siostra wstanie, bo jeżeli wstanie za późno i ze mną nie pójdzie, to ja też nie idę. Nie chcę już tych soczewek, bo nie za dobrze się w nich czuję. Chciałabym okulary i do tego potrzebna mi jest Karolina, żeby pomogła mi wybrać, żeby doradziła mi czy dobrze wyglądam. Powinnam też dzisiaj jechać do brata naprawić w końcu te światło w aucie. Bo ile można bez niego jeździć? Wczoraj po drodze na lotnisko, na autostradzie, skończył mi się olej! Dobre z siostrą jesteśmy, bo przecież olej trzeba co jakiś czas sprawdzać, a my o tym zapomniałyśmy. A więc jedziemy autostradą, w okół nas pędzące auta, ja próbuje przyspieszać, a on mi zwalnia i się dławi... Zjechałyśmy na stację benzynową, sprawdziłam olej, a tam pusto! Kupiłam więc olej, dolałam i auto chodzi jak nowe :-) Przez to oczywiście się trochę spóźniłyśmy (dodam jeszcze, że samolot wylądował za wcześnie). I jeszcze zjazd, którym miałyśmy zjechać z autostrady był w remoncie, więc musiałyśmy jechać 5 mil do następnego. W sumie Dominika czekała na nas jakieś 10-15 minut, więc nie było tak źle.
Tak mi się jeszcze przypomniało, że w czwartek był mój ostatni dzień w pracy. Wszyscy byli tacy kochani! Dostałam od nich kartkę, kwiaty i czekoladki. Ciekawe czy będę za nimi tęskniła...
Wczoraj pojechałam z Łukaszem na zakupy i spodobał nam się fotelik samochodowy dla dziecka. Taki był śliczny, różowo-brązowy i oboje się w nim zakochaliśmy! Chcieliśmy go kupić (nie razem oczywiście), ale ani ja, ani Łukasz, nie znamy nikogo, kto by spodziewał się w najbliższym czasie małej dziewczynki! A szkoda, bo ja nawet bym chciała, ale teraz w moim życiu nadzszedł czas na robienie kariery (niestety).