nie nawidze!!!
Weekend mialam straszny. Prawie caly przespalam... Zaczelam w piatek okolo godziny 18-stej. Potem mala przerwa na prace w sobote, wizyta na poczcie, zakupy i znowu spac. W niedziele wstalam okolo 11 i caly dzien meczylam sie na kanapie, ogladajac filmy. Nalykalam sie mnostwo prochow, wypilam hektolitry herbaty z cytryna, najadlam sie czosnku nawet... Czuje sie odrobinke lepiej... Bol troche ustapil...
Dlaczego nie moze byc tak jak dawniej? Dlaczego nie moge tak po prostu uciec od moich problemow, jak to robilam kiedys? Pamietam, kiedy dawno temu nie nawidzilam mojej pracy, po prostu stamtad odeszlam... Teraz nie moge... Teraz rodzice sa daleko i nie pomoga... Pewnie by pomogli, ale ja niesmialabym ich o to poprosic. Zreszta za stara juz na to jestem i sama powinnam sobie z wlasnymi problemami radzic. I wcale to nie jest moja wina, tak jak myslalam... To on jest glupim kutasem (jak wiekszosc facetow), to on nie potrafi sie zachowac, to dzieki niemu moje zycie w pracy wyglada tak jak wyglada... Dziekuje ci za to bardzo serdecznie. Wiem, ze nasza wspolpraca bedzie wygladala jeszcze lepiej za jakies dwa tygodnie, ale pierdole to. Tobie zawsze bedzie tam dobrze, bo jestes synem szefa, zawsze bedziesz mogl sobie przychodzic do pracy o 11 i robic co tylko chcesz... Chuj z tym... Co raz bardziej zaczynam Cie nienawidzic!
Ciebie tez, Benjamin! Ciebie tez zaczynam nienawidzic! Juz chyba raz sobie to powiedzialam, kilka miesiecy temu, najpierw w twoje urodziny, potem w walentynki... I nie wiem po co sie jeszcze z toba spotkalam... Po co do mnie piszesz, ze przwepraszasz, ze sie nieodzywales, ze nie miales czasu... To nie ma rzadnego sensu! Kto w ogole wymyslil smsy??? Albo msna??? Chuj z tym! Jakbys na prawde chcial sie ze mna skontaktowac zadzwonil bys. Widocznie nie chciales wiec spierdalaj.
Jakas mnie dzisiaj ogarnela nienawisc do wszystkich... Do wszystkich facetow... Moze to dlatego, ze chora jestem???