Praca, pracai jeszcze raz praca...
Dzisiaj mialam juz dosyc! W zasadzie nic takiego sie nie stalo, po prostu mialam mase rzeczy do zrobienia... Myslalam, ze zostawie wszystko, wyjde i nigdy wiecej tam nie wroce... Czasami nachodza mnie takie mysli niestety. Wtedy tesknie za domem... Juz niedlugo, jeszcze troszke ponad miesiac... Pojade do domu i zobacze sie ze wszystkimi... Oprocz babci oczywiscie...
Dzisiaj, a w zasadzie wczoraj, 26 rocznica slubu rodzicow, a ja nawet do nich nie zadzwonilam... Ostatnio nie mam pamieci do takich rzeczy... O dniu taty tez zapomnialam w tym roku... Mam nadzieje, ze rodzice sie nie obraza...
Benjamin sie do mnie wczoraj odezwal i chce sie spotkac w weekend... Szczerze mowiac tez bym chciala, ale wiem, ze nic z tego nie wyjdzie... Bo znajac jego, juz sie przed weekendem nie odezwie i sie nie spotkamy, a potem znowu bedzie mi wmawial, ze to moja wina, ze ja nie chce go widziec, ze 'go nie lubie', ze boje sie zwiazkow... Zawsze tak mowi... Bo to wodnik... Zawsze probuje mi cos wmowic, zawsze to ja jestem ta zla, on jest niewinny... Kochane wodniki...
Nawiazujac do znakow zodiaku, tak cos mi swita, ze wtedy, tamtej nocy w barze, z Nim, rozmawialismy cos na temat znakow zodiaku, ale nie pamietam dokladnie, poniewaz wypilam mnostwo ginow z tonikiem... Pamietal, ze zapytal o Rudolfa, a ja powiedzialam, ze to tylko moj znajomy, ze mnie nie kreci, ze nie jest kompletnie w moim typie, bo to przeciez wodnik... (Wszyscy mysla/mysleli ze cos miedzy mna a Rudolfem sie kreci bo w pracy zawsze razem jestesmy, ale to taki moj ziom pracowy po prostu, taki od obiadu i papierosa...). Wracajac do baru i znakow zodiaku, On zapytal co mysle o lwach (On jest lwem) i nie pamietam co powiedzialam, nie pamietam co bylo dalej... Wiem, ze cos wspomnial tez o facetach, zapytal czy mam kogos czy cos... A ja powiedzialam 'I don't do boyfriends'. Smial sie... I tak wlasnie sie to robi... Stary dobry (niekoniecznie taki dobry) Sam mial racje... Kupujesz dziewczynie drinki w jednym celu... Jakis czas temu nie przypuszczalabym, ze na mnie cos takiego za dziala... Teraz wiem, ze tak - bo o czym ja mysle po pijaku??? Tamtej nocy myslalam, jaki to on slodki i w ogole... Od pierwszego dnia w pracy tak sobie myslalam, z czasem przeszlo i po kilku drinkach znowu wrocilo... Tak to juz jest... Myslalam, ze jest juz miedzy nami ok... Nie jest. Nadal traktuje mnie 'sluzbowo'. Dzisiaj potrzebowal numer telefonu do kuriera, wiec mnie o niego poprosil, potem cos tam jeszcze... Poza tym sie nie odzywa. Wczoraj sie spotkalismy na schodach. Normalnie przepuscilby mnie pierwsza, ale nie. Spojrzal tylko na mnie i sam wbiegl na gore. Przytrzymal co prawda dla mnie drzwi, ale to chyba normalne, niezle bym sie wkurzyla jakby mi nimi trzasnal przed nosem... Cale szczescie, ze jednak nie zostalam jego asystentka, bo teraz bym miala przesrane...