weekend
Weekend miałam całkiem udany. W sobotę miałam małą imprezkę w domu, a potem udałam się z Karoliną i Arkiem na balety do Long Eaton. Zupełnie przez przypadek poznałam kolegę Deana, a właściwie kolegę jego dziewczyny. Po prostu jakichś dwóch chłopaków zaczęło gadać ze mną i Arkiem i okazało się, że jeden z nich zna Deana. I powiedział mi, że jest on z tą swoją dziewczyną od ponad dwóch lat, czyli wtedy kiedy się spotykał ze mną także z nią był. Tak jak podejrzewałam. Ale nie jest to już istotne. Było minęło i koniec.
Był też Stuart ze swoją dziewczyną i chyba chciał żebym była zazdrosna. Nie byłam. Super się bawiłam i nie bardzo mnie obchodziło, że kiedy tylko byłam w pobliżu on ją przytulał i całował. Zresztą wcześniej nigdy tak nie robił, na ogól zachowywał się normalnie. Tym razem, kiedy ja bawiłam się w towarzystwie inych mężczyzn, musiał mi pokazać, że on ma tą swoją dziewczynę.
Niedzielę spędziłam nic nie robiąc. Razem z siostrą, Arkiem i Martą. W zasadzie cały dzień oglądaliśmy telewizję. Pod wieczór odwiozłam Arka do domu i poszłam spać.
Dzisiaj dopadł mnie leń! Taka ładna pogoda była i miałam iść biegać, ale oczywiście bardzo się z tym ociągałam i zaczął padać deszcz! I już nie pójdę biegać. Ale za to na 18-stą na basen skoczę.