smutna praca :-(
W pracy ciezko... Kompletnie do nikogo sie nie odzywam... Nie mam ochoty z nimi rozmawiac, nie mam o czym... Czasami zadzwoni jakis klient (nie moj oczywiscie, bo moi cale szczescie nie dzwonia), wiec mam sie przynajmniej do kogo odezwac... Przypomniala mi sie moja pierwsza praca... Samej pracy nie nawidzilam, ale uwielbialam tam przebywac - mnostwo mlodych ludzi i fajna atmosfera. I co jakis czas chodzilismy razem na piwo, czy na kregle... W zasadzie kazda moja poprzednia praca, poza obecna oczywiscie, byla taka. A teraz???? Raz razem wyszlismy - na kolacje. I gdyby nie moje pozniejsze picie z synem szefa i jego kolegami to w ogole by mi sie nie podobalo... Tak mi sie dzisiaj przypomnialo, przegladajac stare meile od niego, w poszukiwaniu pewnych informacji, natrafilam na te meile z terapiami uspokajajacymi albo, ten ktory mi przeslal z blackberry, zebym powachala perfumy, ktore stoja na jego biurku i dala mu znac czy mi sie podobaja.... Wtedy sie odzywal, usmiechal, zartowal... Teraz mnie unika... Dzisiaj poszlam do niego powiedziec mu o tych dziwnych meilach, ktore dostaje z naszego sklepu internetowego. Mialam napisac meila, ale nie moglam sie jakos do tego zabrac, probowalam z 5 razy i za kazdym razem brzmial dziwnie, wiec wolalam isc z nim porozmawiac. A moze to dlatego, ze po prostu chcialam z nim porozmawiac??? On zrobil to czego moglam sie spodziewac - poprosil zebym mu przeslala jednego z tych meili i zakonczyl rozmowe. Dlaczego ja jestem taka glupia? Dlaczego zawsze musze to zrobic? Przeciez juz powinnam wiedziec, ze nie wolno... Ale przeciez wypilam milion podwojnych ginow z tonikiem, a wtedy tak latwo sie nie myslii... Szegolnie przy kims z takim seksownym glosem... Teraz tylko musze czekac na dzien, w ktorym sie do mnie usmiechnie, kiedy znowu zacznie ze mna zartowac. I wtedy wszystko bedzie po staremu...
Teraz o Darrenie... Rozczarowal mnie kompletnie. Okazalo sie, ze mial dzieci na weekend i nie mogl przyjsc... Gdyby nie Emma to moglabym sie razem z nim zajac dziecmi! Przeciez ja lubie dzieci. I lubie Darrena! Mala wariatka troche niepotrzebnie narobila mi nadziei... No ale coz... Tak to juz bywa czasami...
Zastanawiam sie czy nie zaczac szukac nowej pracy... Bo w obecnej nie jestem szczesliwa... Sama praca jest ok, szef tez w porzadku, ale brakuje kogos, do kogo moglabym sie odezwac... A siedziec tak w ciszy przez 8 godzin nie bardzo mi sie usmiecha na dluzsza mete... Tym bardziej, ze wbrew pozorom ja calkiem wygadana jestem, tylko ze potrzeba mi do tego odpowiedniego towarzystwa...